Franciszek Moll był moim sąsiadem w czasach, gdy mieszkałem przy ul. Zdrojowej. Wraz z żoną Ewą zajmował jednopokojowe mieszkanie w suterenie. Do mieszkania przynależała kuchnia, osobna toaleta, duży przedpokój oraz warsztat stolarski w soboty zamieniany na łazienkę. Franciszek wytwarzał w nim drobne meble i remontował stare, nieraz wysłużone i mocno sfatygowane. Z naszych - niestety - słabych kontaktów zapamiętałem jego pobyt w wojsku niemieckim w czasie II wś, dokąd przymusowo wcielony służył na froncie wschodnim. Pokazywał mi blizny na podbródku od bagnetu, na którym opierał głowę w czasie mroźnych wart. Każde skaleczenie i wbicie bagnetu w podbródek to bolesna pobudka, ale też uratowanie życia od śmierci z zamarznięcia. Franciszek zdezerterował i po wielu przygodach znalazł się w Wojsku Polskim we Włoszech gdzie służył w kompanii (?) batalionie (?) zaopatrzenia żywnościowego. Z żoną Ewą nie mieli dzieci.
up
up